wtorek, 4 marca 2014

Prolog


                                                                      PROLOG



Otarła krew z twarzy grzbietem dłoni.Chwyciła nóż sterczący w brzuchu mężczyzny i wyciągnęła go szybkim szarpnięciem.Ten stęknął i spojrzał na jej twarz.Zimne,czarne oczy wpatrywały się w niego z rozbawieniem.Uniosła kąciki ust w uśmiechu.Zawsze ją to bawiło.Jak błagali o litość,której,rzecz jasna nigdy nie otrzymywali.Nie zasługiwali.
-No już.Dosyć tego.Nie mam całego dnia a czeka mnie jeszcze wypracowanie z Biologii.Rozumiesz,edukacja.
Mówiąc to wbiła mu nóż w serce.Ofiara rozszerzyła oczy,stęknęła i osunęła się po ścianie.Samanta rozejrzała się wokół.Nikogo nie było.Ponownie wyszarpnęła nóż z ciała i schowała go do torby.Przed odejściem schyliła się i wyciągnęła z kieszeni mężczyzny portfel.Otworzyła go.Zabrała banknoty w końcu jemu już się nie przydadzą.Znalazła zdjęcie.Był tam on trzymający dziewczynkę na rękach.Obok stała roześmiana kobieta.
Jakie to słodkie.Ona też była kiedyś szczęśliwa.A później jej to zabrano.
Przedarła zdjęcie i schowała portfel to swojej kieszeni płaszcza.Wyrzuci go przy najbliższej rzece.Wzruszyła ramionami i udała się w drogę do sierocińca.Po drodze wyciągnęła mały,czarny notesik i napisała w nim liczbę "53" oraz datę i szybko naszkicowała wygląd mężczyzny.Znowu się uśmiechnęła chodź w jej uśmiechu nie było cienia szczęścia.

                                                                                                                                  
                             
                                                                                                                                     ~Ketsurui


Chłopak przypatrywał się bez ekscytacji grze. W głowie kłębiło mu się tysiąc myśli. Czemu właśnie on? Czemu dostał tak trudne zadanie? Przecież dopiero co skończył szkolenie. A co jeśli mu się nie uda? 
  Dopił resztkę piwa i wyszedł z baru. Niczym cień, mknął niewidoczny przez ulicę. Doszedł w wybrane miejsce. Schował się na drzewie i czekał. Miał stąd idealny widok na budynek. 
 Po pół godzinie, w końcu ją zobaczył. Szła mozolnie po krawężniku. 
 Jej długie, czarne włosy spływały miękko po plecach. Oczy dziewczyny lśniły niebezpiecznie. Przez ramię miała przewieszony plecak. 
 Rozglądając się weszła do budynku. Chłopak patrzył jeszcze przez chwilę jak drzwi się zamykają i się stamtąd wyniósł. 
-To będzie ciężka praca- powiedział do siebie i ruszył w ciemną noc.

                                                                                                                <-- Katrina 



    

1 komentarz: