poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Rozdział II

Chłodny wiatr owiewał jej zmęczone ciało. Zamknęła oczy i głośno wciągnęła powietrze. Czemu musiała natrafić akurat na nich? Jakby nie mogli znaleźć sobie innego miejsca do flirtowania ze sobą. Dziewczyna westchnęła. Ich życie jest takie proste. Ona też by tak chciała, jednak nie znaczy dla nikogo nic i to się nie zmieni. Nie rozglądając się weszła na pasy. Nie zauważyła nadjeżdżającego samochodu. Usłyszała dźwięk klaksonu. Obróciła się zdziwiona. Światła reflektorów ją zamroczyło i nic nie widziała. Starała się dobiec na chodnik. Pobiegła na oślep pod koła samochodu.


Wyszedłem z kawiarni pod pretekstem kupienia czegoś na obiad. Tak naprawdę ciekawiło mnie dokąd idzie czarnowłosa, a do tego miałem dosyć Sary. Założyłem na głowę kaptur i poszedłem za nic nie świadomą dziewczyną. Wydawała się taka sfrustrowana. Tylko ciekawe czym? Weszła szybko na jezdnię.
-Szlag-mruknąłem widząc nadjeżdżający z ogromną prędkością samochód. Kierowca nie da rady wyhamować. Kilka razy zatrąbił. Dziewczynę oślepiło światło reflektorów. Na nic nie zważając szybko po nią pobiegłem. Wziąłem ją na ręce i przyciskając do siebie skoczyłem na chodnik. Słyszałem jej urywany oddech i przyśpieszone bicie serca. Zaciskała mocno oczy.
-Spokojnie już wszystko dobrze- powiedziałem pocieszająco. Nagle dziewczyna stanęła na nogach i się ode mnie odsunęła. Patrzyła bez cienie uśmiechu, może nawet... ze złością?
-Po co to zrobiłeś- powiedziała oschle, obrzucając mnie pogardliwym spojrzeniem.
-Tak dziękujesz swojemu wybawcy za ocalenie życia?- rzuciłem z uśmiechem myśląc, że zaraz zmięknie. One zawsze mi ulegają.
-Pytam ostatni raz, po co to zrobiłeś?- syknęła.- Myślisz, że teraz padne u twoich stóp lub będę zachowywać się jak jakaś tapeciara i się w tobie zakocham?!!! Jeśli tak to się mylisz.
-Spoko mała- podniosłem ręce w poddańczym geście. Zrobiłem unik, by nie oberwać od niej w głowę.- Chciałem tylko pomóc,ok? Ale jeśli tego nie chciałaś to mogę cię wrzucić pod jakiś samochód.
 Kąciki jej ust się delikatnie podniosły.
-To następnym razem, zastanów się, bo może nie każdy chciałby być ratowany-powiedziała, odgarniając grzywkę z oczu.- A teraz wracaj do tamtej laski, bo się już pewnie niecierpliwi.
 Odwróciła się. Szybko szarpnąłem ją za nadgarstek.
-Czego?-warknęła zła.
-Skoro ocaliłem ci życie, nawet jeśli tego nie chciałaś to może wpadłabyś do mnie na obiad?
 Spojrzała na mnie jak na trędowatego.
-Jesteś obcym facetem, który rzuca się dla mnie pod koła, a do tego mnie śledzi.Myślisz, że w tych okolicznościach bym z tobą gdzieś poszła?
-Po pierwsze nie śledzę cię- prychnąłem.- A po drugie nie jestem obcym facetem. Siedzimy razem na angielskim. To jak będzie? Pewnie jesteś głodna.
 Na potwierdzenie moich słów zaburczało jej w brzuchu. Patrzyła na mnie zirytowana.
-Jeśli się nie zgodzisz zaciągnę cię tam siłą i przestane nad sobą panować- uśmiechnąłem się figlarnie.- A wtedy może być gorąco.
 Samantha patrzyła na mnie z politowaniem.
-Zgoda, pójdę z tobą tylko weź się ogarnij- powiedziała.
-Nie wiem czy dam radę przy tobie.... Dobra już się ogarniam- powiedziałem ofensywnie, chcąc uniknąć kolejnego ciosu.


 Jak ona się w ogóle na to zgodziła.Właśnie wchodzi z obcym facetem do jego domu...
"Samantha masz jeszcze czas się wycofać...Kiedy się odwróci..."-myślała."Hm...Nie.Chce się przekonać o co mu chodzi.Im prędzej tym lepiej".Tak więc przekroczyła próg i rozejrzała się.Szczerze mówiąc nie spodziewała się tu takiego porządku.Mieszkanie było duże z dużymi oknami.Na podłodze położone były brązowe panele.Czarne szafki,duży stół i wielki telewizor plazmowy z konsolą.Zdecydowanie było za czyste jak dla samotnego faceta.Poczuła na sobie czyjś wzrok.Spojrzała w stronę chłopaka.Patrzył na nią z uniesionymi brwiami.
-Coś nie tak?-spytał.
-Mieszkasz z mamą?
-Co?Nie!-zaprzeczył.-Dlaczego?
-To mieszkanie...Jest takie czyste.-Teraz patrzył na nią jak na idiotkę.Wzięła głęboki oddech.-Chodzi o to że wyobrażałam sobie raczej puste paczki po chipsach,butelki po piwie..No wiesz.Jeden wielki burdel.
Uśmiechnął się.
-James tu sprząta.Ma fioła na punkcie porządku.Zawsze robi dokładny przegląd czy po sobie posprzątałem.
-Mieszkasz z facetem?
-Z kumplem.-sprostował.
Mruknęła tylko.Bez pytania postanowiła rozejrzeć się po mieszkaniu.
-Jasne.Zapraszam.-mruknął.-Ja zrobię jedzenie.
Oglądała zdjęcia,obrazy,plakaty.Dotykała mebli."Ładnie tu"-pomyślała.Usiadła na wielkiej białej sofie,zdejmując płaszcz.Miała teraz okazję przyjrzeć się dokładnie chłopakowi.
 Miał kruczoczarne włosy sięgające za uszy. Niesforna grzywka zasłaniała jego niebieskie tęczówki, w których zakochało się już wiele dziewczyn. Pod niebieską bluzką z napisem "Never give up" widać było zarys jego mięśni.
-"Jak na licealistę jest strasznie wysoki"- pomyślała dziewczyna.-"W sumie, wyglądem go nawet nie przypomina. Pewnie nie zdał jakiejś klasy"
- O czym myślisz?- spytał z uśmiechem, który pokazywał dołeczki w jego policzkach.
- Ty nie masz siedemnastki- stwierdziła Samantha.- Nie zdałeś jakiejś klasy?
- W styczniu skończyłem dziewiętnaście- mruknął chłopak.- Przez dwa lata byłem... no na pewno nie tu.
Mina Patcha wskazywała na to, że w ciągu tych dwóch lat mocno musiał wycierpieć. Samantha podeszła do niego i pod wpływem impulsu go przytuliła.
-Samantha, czy ty mnie właśnie przytulasz?- spytał ze smutnym uśmiechem i załzawionymi oczami.
-Cicho bądź kołku, nie widzisz, że próbuje cię pocieszyć?- zapytała uderzając go w klatkę piersiową. Chłopak przekrzywił głowę i zaczął się jej przyglądać.
-Coś ci nie daje spokoju. Jak chcesz możesz mi powiedzieć nikomu nie powiem.
 Dziewczyna czuła się jak w transie. Szybko pokręciła głową,wzięła ubranie z kanapy i wybiegła na dwór. Biegła nie oglądając się za siebie, zostawiając zdziwionego Patcha za sobą.
  Zrobiło się zimno. Dziewczyna chciała ubrać kurtkę, ale przez pomyłkę zabrała bluzę Patcha.
-Potem mu ją oddam- powiedziała ubierając ją. Zaczęło padać.-Cholera- mruknęła dziewczyna zakładając na głowę kaptur. Ze zdziwieniem stwierdziła, że ta bluza się jej podoba i trudno ją będzie oddać. Usłyszała odgłos grzmotu i przyspieszyła.



--------------------------------------------------------------------------------------------------------------

- Katrina i Ketsurui
    
   I oto kolejny rozdział skończony. Przepraszamy za to, że rozdziały są krótkie, ale jak piszą dwie osoby to zazwyczaj takie wychodzą. :D Jeśli komuś się spodobało prosiłybyśmy o zostawienie pod spodem komentarza, co doda nam otuchy jak i chęci, że jednak ktoś to czyta.
   Rozdział jest dopiero teraz, ponieważ mamy dużo nauki. Postaramy się wstawiać coś częściej


  

1 komentarz: